Praca jest w życiu człowieka nie tylko sposobem na zarobienie pieniędzy, ale też na przynależność do społeczeństwa. Jej brak sprawia, że wiele potrzeb jest niezaspokojonych. Wiele osób reaguje wtedy złością, która musi znaleźć swoje ujście.
Niestety, Samuel Nowakowski uwolnił swoją złość zabójstwem małej dziewczynki. Jak do tego doszło?
Jak doszło do zabójstwa? – historia Samuela N.
Samuel od zawsze miał problemy ze złością, jednak do tej pory nie skrzywdził nikogo w tak drastyczny sposób. Jego niezadowolenie z życia wynikało z braku pracy i pieniędzy, za co winił Urząd Pracy, do którego uczęszczał. Jego złość osiągnęła apogeum w sierpniu 2015 roku, gdy zapragnął zemścić się na pracownikach Urzędu, którzy odmówili mu zasiłku dla bezrobotnych. Wziął ze sobą siekierę, jednak ilość ludzi w środku sprawiła, że zrezygnował ze swoich planów.
Wracając przez miasto zauważył jednak małą dziewczynkę z matką, które stały przed księgarnią – kumulowane emocje zostały wtedy uwolnione w ciosie, który uśmiercił 10-letnią Kamilę. Następnie zaczął uciekać, jednak został szybko złapany.
Jak tłumaczył swoją zbrodnię Samuel N.?
Mężczyzna na pierwszym z przesłuchań powiedział, że był zły przez to, co działo się w jego życiu i chciał kogoś zabić. Przestraszył się tłumu w urzędzie i zwrócił uwagę na pierwszą osobę, którą zauważył.
Kiedy zapytano go o to, czy sądzi, że to, co się stało, jest złe, potwierdził. Nie potrafił jednak powiedzieć nic więcej. Był zły i chciał wyładować swoją agresję. Wiele osób miało różny stosunek do tej zbrodni. Część uważała ją za winę społeczeństwa, część całkowicie wykluczała jakiekolwiek okoliczności łagodzące. Samuel nigdy nie wykazał skruchy. Do końca prosił o uniewinnienie. Skazany został na dożywocie z możliwością apelacji po 35 latach